Inflacja rośnie w kolejnych krajach
Wtorek przyniósł nam kolejne dane o wzroście cen w Europie. Oprócz wspomnianej już Francji i Polski pojawiły się odczyty z Włoch i szacunek zharmonizowanej inflacji dla strefy euro. Obydwa odczyty przekroczyły oczekiwania. Dla ekonomistów zaskoczeniem nie jest, że zalewanie gospodarki pieniędzmi w końcu musi powodować wzrost cen. Oczywiście mając więcej środków, możemy konsumować więcej różnych dóbr, co się zresztą dzieje. Jest jednak granica tego procesu i mimo presji konkurencyjnej ceny rosną. W rezultacie tych danych inwestorzy spojrzeli przychylniej na euro. Powodem tej potencjalnie dziwnej reakcji jest wiara, że być może dojdzie do ograniczenia programu skupu aktywów, co wpłynie korzystnie na euro.
Słabsze dane z USA
Indeksy koniunktury za oceanem kolejny już raz zawodzą oczekiwania analityków. Indeks Chicago PMI był relatywnie blisko prognoz, osiągając 66,8 pkt wobec przewidywanych 68. Większy problem był w przypadku indeksu zaufania konsumentów - Conference Board, tutaj zamiast spodziewanych 124 pkt było ich aż 10,2 pkt mniej. Co ciekawe, rynki nie reagowały dalszą przeceną dolara. Z drugiej strony należy też pamiętać, że dolar w ciągu półtora tygodnia stracił około 1,5 centa na wartości względem euro i część inwestorów szuka już momentu na realizację zysków, wątpiąc w możliwość kontynuacji tego trendu.
Złoty wciąż mocny
Po wczorajszych odczytach inwestorzy wyraźnie uwierzyli w polską walutę. Jeszcze w poniedziałek na otwarciu rynków euro kosztowało 4,58 zł, dzisiaj jesteśmy poniżej poziomu 4,51 zł. Franki kosztują 4,17 zł, dolary 3,83 zł, a funty 5,26 zł. Jest to bardzo dobra okazja do zakupu waluty na wyjazd zagraniczny. A konkretniej byłaby, gdyby nie to, że mamy już wrzesień...
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:15 - USA - raport ADP na temat zatrudnienia,
15:45 - USA - indeks PMI dla przemysłu,
16:00 - USA - raport ISM dla przemysłu.
Maciej Przygórzewski - główny analityk w InternetowyKantor.pl