Głównym zadaniem premiera Wielkiej Brytanii będzie wywieranie jak największej presji na przedstawicielach unijnych, co może pomóc w renegocjacji warunków członkostwa jego kraju w szeregach wspólnoty. Taka postawa zadowoliłaby eurosceptyków w rządzie Camerona oraz opozycyjną Partię Konserwatywną. Ponadto, ustępstwa ze strony przedstawicieli Unii Europejskiej oraz innych państw członkowskich będą zmniejszać ryzyko wyjścia Wielkiej Brytanii ze wspólnoty, bowiem eurosceptyczni obywatele uwierzą w większą suwerenność ich państwa pomimo obecności w strukturach unijnych.
Najprawdopodobniej do przełomowego referendum dojdzie 23 czerwca. Pamiętajmy, że do tego czasu w wycenie funta wciąż zawarta jest premia za ryzyko związana z możliwością wprowadzenia Brexitu. Ponadto, ze względu na to, związane ręce mają również przedstawiciele Banku Anglii. Trudno bowiem zdecydować się na znaczące zmiany w polityce monetarnej, jeżeli sytuacja polityczna w kraju jest tak napięta. Pomimo wypowiedzi członków banku centralnego Wielkiej Brytanii, którzy zapewniają o nadchodzącym zaostrzaniu stóp procentowych, inwestorzy wciąż nie wierzą w możliwość wprowadzenia takiego scenariusza, dopóki niejasne są przyszłe wyniki nadchodzącego referendum. W związku z tym, tendencje wzrostowe dla funta zaczną pojawiać się dopiero wtedy, gdy ryzyko przestanie być wycenianie w jego kursie. Bezpieczne poziomy GBP/USD oraz EUR/GBP będą zatem oscylować w obecnych granicach.
Pomijając możliwość wprowadzenia Brexitu i związane z nimi spotkania, dla funta brytyjskiego istotne będą też dane ze sprzedaży detalicznej. Ze względu na nie, inwestorzy powinni spodziewać się wyraźnego wzrostu w odniesieniu do początków tego roku, kiedy rozczarowujące, grudniowe wskaźniki nie zadowoliły finansistów. Mając jednak na uwadze o wiele bardziej istotne reakcje mające związek z trwającym Szczytem unijnym, wpływ danych ekonomicznych na kurs brytyjskiej waluty będzie najprawdopodobniej krótkotrwały i nie ustanowi żadnej, długoterminowej tendencji.