Przypomnijmy, że do projektu ustawy PO mówiącego o podzieleniu kosztów przewalutowania po połowie między banki, a kredytobiorców niespodziewanie zostały zgłoszone poprawki SLD. Posłowie lewicy chcieli aby aż 90 procent owego przewalutowania pokryły banki. Za tym pomysłem zagłosowała opozycja oraz PSL. Zwiększono nie tylko podział procentowy, ale również dopuszczalny metraż mieszkania i ilość posiadanych nieruchomości. Ustawa miała na celu pomoc kredytobiorcom, których wskaźnik LtV przekracza 100 procent co znaczy, że wartość hipoteki jest niższa niż wartość kredytu.
Według obliczeń zleconych NBP i KNF przez szefa senackiej komisji budżetu i finansów,
straty banków mogą wynieść około 22 mld złotych. Eksperci podkreślają, że ucierpi na tym nie tylko sektor bankowy, ale cała gospodarka. Mniejsza akcja kredytowa inicjowana przez banki może skutkować obniżeniem PKB o 1,5-2 procent. Sami frankowcy zebrani w stowarzyszeniu Pro Futuris odpowiadają na to twierdzeniem, iż taka strata jest niczym dla banków, w porównaniu z dziesiątkami miliardów zysków, które osiągają.
Przed ostatecznym posiedzeniem senackim komisjom swoje propozycje przedstawił też Związek Banków Polskich. Przekonywał, że pomoc powinna należeć się jedynie posiadającym dochody niższe niż przeciętne wynagrodzenie i że powinno się wydłużyć czas przyjmowania wniosków z 30 do 90 dni.
Senatorowie PO chcą przywrócenia pierwotnych zapisów projektu przygotowanego przez partyjnych kolegów. Przy posiadanej przez nich większości nie powinno być z tym problemów.
Pomoc dla „zlotowiczów”
Platforma ma jednak dla kredytobiorców, choć tym razem złotowych, inną propozycje. Wedle przygotowywanego projektu ustawy, osoby posiadające kredyty hipoteczne w złotych będące w trudnej sytuacji finansowej mogą liczyć na pomoc w wysokości do 1,5 tys. zł maksymalnie przez 18 miesięcy, a w tym celu utworzony ma zostać specjalny Fundusz Wsparcia Kredytobiorców o wartości 600 mln zł. Przez trudną sytuację finansową należy rozumieć utratę pracy, zadłużenie, a także sytuacje w których wysokość raty przekracza 60 procent dochodów gospodarstwa domowego. Pomoc nie byłaby oprocentowana a jej zwrot następowałby po dwóch latach od otrzymania. Projekt powstał w rządzie, ale zgłoszony ma zostać przez posłów ze względu na napięty kalendarz wyborczy.