Przypomnijmy, że „nabici w mBank” to grupa 1247 niezadowolonych klientów
reprezentowana przez adwokata Iwo Gabrysia. Złożyli oni tzw. pozew zbiorowy przeciwko
mBankowi i w lipcu 2013 roku na mocy wyroku Sądu Okręgowego w Łodzi sprawę wygrali.
Chodziło o kredyty tzw. „starego portfela” zawierane przed 2006r. w umowach kredytowych
denominowanych we franku szwajcarskim. Umowy zawierane były w ten sposób, że
pozwalały bankom swobodnie manipulować ratą kredytu uzależniając ją od sytuacji
ekonomicznej na rynku. Gdy LIBOR rósł, podnoszono stawkę oprocentowania, a gdy
wskaźnik spadał, obniżki nie występowały lub były nieproporcjonalne małe do zmian na
rynku. Na przykład zawierano umowy kredytu hipotecznego z oprocentowaniem 1,85
procent i nagle podnoszono go do 3,65 procent.
mBank wniósł sprawę do Sądu Apelacyjnego w Łodzi, który w kwietniu ubiegłego roku
utrzymał wyrok w mocy. Pełnomocnicy mBanku w listopadzie 2014 wnieśli skargę kasacyjną,
którą niedawno Sąd Najwyższy przyjął do rozpoznania. Oznacza to, że na końcowe
rozstrzygnięcie możemy poczekać jeszcze nawet kilka lat.
Ile winni ?
Szacuje się, że od stycznia 2009 r. do końca lutego 2010 r. klienci stracili w sumie ok. 5 mln
zł, a razem z odsetkami ponad 7 mln zł. Taką właśnie kwotę nakazał w kwietniu 2014 roku
wypłacić klientom mBanku łódzki sąd. Ze względów proceduralnych, pozew objął tylko 14
miesięcy od 2009 do 2010 roku. Skalę wszystkich potencjalnych roszczeń wobec mBanku
(kiedyś BRE Banku obejmującego również MultiBank) - z tytułu zawyżonego oprocentowania
kredytów hipotecznych eksperci szacują na nawet na 120 milionów złotych. Tak kwota to
niespełna 10 procent zysku, jaki mBank wypracował w ubiegłym roku. Nie doprowadziłaby
ona banku do bankructwa, ale zapewne zmusiła do utworzenie odpowiednich rezerw.
Mówi się, dwukrotna sądowa wygrana konsumentów jest dobrą wróżbą na przyszłość i da się
walczyć z korporacjami poprzez pozwy zbiorowe. Internauci już organizują się przygotowując
nowy pozew zbiorowy „o odfrankowienie”.