Opisywana sprawa dotyczyła kobiety, która w 2007r. zaciągnęła kredyt hipoteczny we frankach szwajcarskich na kwotę ok.300 tysięcy złotych, ale od końca 2009, przestał on być terminowo spłacany. W konsekwencji dwa lata później bank wymówił jej umowę i wystawił bankowy tytuł egzekucyjny opiewający na kwotę ponad 450 tys. złotych. Tyle wyszło po przewalutowaniu kredytu na złotówki ze względu na różnicę kursową – tj. różnicę w wartości franka z dnia zaciągnięcia kredytu i z dnia przeliczenia kredytu według aktualnego kursu szwajcarskiej waluty.
Sprawa trafiła do sądu, który przychylił się do wniosku powódki, że ta egzekucja jest niedopuszczalna i banki nie mogą w dowolny sobie sposób kształtować kursu. Wyjaśniono, że kredyt powinien zostać spłacony w walucie, w której został zaciągnięty, czyli w złotych polskich, z uwzględnieniem oprocentowania.
Należy jednak podkreślić, że podważono samą podstawową zasadę w umowach kredytowych, odnosząca się do przewalutowywania, bo uznano ją za „zabieg księgowy, a nie faktyczny”. Klientowi bowiem wypłacono kredyt w złotówkach o konkretnej wartości, i w złotówkach klient raty spłacał. Zakwestionowano więc jedynie "prawo banku do ustalenia dowolnego kursu, według którego ma nastąpić spłata kredytu", a nie fakt naliczenia nadwyżki ponad wartość nieruchomości.
Sąd nie przesądził też według jakiego kursu powinny być przeliczane franki szwajcarskie, zostawiając tę sprawę samym bankom - decyzja dotycząca obowiązującego kursu powinna być po prostu odpowiednio przez nie uzasadniona.
Wyrok nie jest jeszcze prawomocny, więc bank może się od niego odwołać.